Jesli dobrze pamietam bylem na premierowym(ponoc pierwszym w polsce) pokazie tego filmu w niestety nie istniejacym juz kinie "stylowy" w zamosciu, pokaz poprzedzony byl wykladem jakiegos doktora badz profesora z warszawy(nazwiska nie pamietam) ktory prowadzil warsztaty filmowe dla licealistow, odbywajace sie raz na 2 tygodnie we wtorki, po co o tym pisze? chcialbym pozdrawic wszystkich uczestnikow, zwlaszcza mojego kolege bartka ktory zasnal na tym filmie(nie on jeden zreszta)
co do filmu. pomimo 7 nudnych, przespanych godzin w liceum, poprzedzonych ciekawa, choc nieprzespana noca "siodma pieczec" nie zmeczyla mnie, pozwolila zapomniec o szeleszczacych chipsach cebulowych pachnacych nowotworem jelita grubego, delikatnie pochrapujacym bartku, grubej dziewczynie bezczelnie zawlaszczajacej sobie "moj" "łokietnik(?)" oraz o calej szarej rzeczywistosci w ktorej to czesto jedyne pytania jakie sobie zadajemy to "co na obiad" czy "kiedy zechce mi sie cokolwiek" skad w tym filmie taka moc? wydaje mi sie ze wlasnie dzieki ciekawym pytaniom jakie stawia. jedyne co mnie nie przekonalo to aktorstwo, polecam i pozdrawiam