hm.. o czym to jest? Film na pewno stanowi niezastąpioną lekcję średniowiecznych realiów, mamy wyprawy krzyżowe, epidemię, biczujących się ascetów, palone na stosach młode kobiety, są wątki rustykalne, wszystko zwieńczone "danse macabre" pod koniec. Bergman brzmi "Memento mori!", ale do mnie to przemawia. Pyta o rolę Boga w naszym życiu, o nasze istnienie po śmierci, przeciwstawia pustkę dalszej egzystencji w zaświatach, a robi to w taki sposób, że widzowi udzielają się wątpliwości głównego bohatera. Dla mnie jest to film o pytaniach egzystencjonalnych, postawionych w ewidentnie bezkompromisowym świecie patologicznie rozumianego, surowego, ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Czy zilustrowanie Śmierci jest złe? Może odrobinę przestarzałe, facet z białą twarzą w kapturze może początkowo razić jako niewspółczesny, jednak wsiąkając w aurę Wieków Średnich? Ja to kupuję ;)

zacznijmy od tego, że ten film nie jest o średniowieczu ;)

No może nie, że nie jest całkowicie o średniowieczu. "Siódma Pieczęć" jest filmem, który stawia nam zasadnicze pytanie o stan współczesnej , zanikającej, niejednoznacznej, duchowości. pozdrawiam ;)