Skoro Bergman chciał pokazać danse macabre i ukazać nieuchronność życia dlaczego ocalił parę kuglarzy wraz z ich dzieckiem? Jaki to ma sens bo przecież gdyby nie miało by tak nie zrobił
Widocznie nie przyszedł jeszcze na nich czas :)
Antonius ocalił tych ludzi, przez to, że strącił figury i odwrócił uwagę śmierci, gdy oni uciekali. Chciał on przed śmiercią uczynić coś dobrego i znaleźć odpowiedź na istnienie Boga. Ta rodzina była esencją niewinności, żyli bez trosk, co Rycerz uświadomił sobie podczas ich pierwszego spotkania, podczas pikniku... Byli kontrastem dla otaczającej ich rzeczywistości i dali nadzieję Antoniusowi na lepszy świat.
(w twojej wypowiedzi chyba miało być: nieuchronność śmierci, i bedąc dokładniejszym to nie Bergamn ocalił tych ludzi tylko Antonius ;p)
Tak racja nieuchronność śmierci:), a jeśli chodzi o ocalenie to miałem na myśli pomysł na scenariusz i dlaczego tak ten wątek został rozwinięty, ale już zrozumiałem dziękuje:)
Moim zdaniem rodzina kuglarzy jest pewną analogią świętej rodziny - oni cały czas uciekają, boją się, marzą o spokojnym życiu syna, po którym oczekują rzeczy wielkich (mężczyzna mówi, że może Michael dokona cudu i zatrzyma piłeczkę w powietrzu). W końcu otrzymują nadzieję, że ich syn wiele osiągnie.
Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale moim zdaniem Bergman chciał nas przekonać o triumfie życia. Oczywiście każdy z nas kiedyś spotka się ze Śmiercią. Jednak syn cyrkowców jest nadzieją na lepszą przyszłość lub jakąś zmianę. Kolejne pokolenia odchodzą w niebyt, a jednak świat wciąż istnieje dzięki takim dzieciom. Rycerz wiedział, że nadszedł już jego czas, więc poświęcił się dla nich. Przynajmniej ja tak to odbieram.
Tak, na pewno. Tu widać główne przesłanie filmu- człowiek nigdy nie dowie się co czeka go po drugiej stronie, dywagacje na temat istnienia/nie istnienia Boga wydają się bezsensowne,jednak tu, na ziemi można odnaleźć sens życia- można służyć innym niezależnie od tego, czy po drugiej stronie czeka nas nagroda, czy też nie.
A poza tym, Maria i Józef w ogóle nie zaprzątają sobie głowy tym czy jest ten Bóg czy go nie ma.
Life goes on... ;)
Wielokrotnie wdawałam się na ten temat w dyskusje i w końcu znalazłam idealną odpowiedź. Film jak wiadomo jest dosyć symboliczny. Biorąc pod uwagę to, że kuglarze są pokazani w zestawieniu z danse macabre może to być odwołanie do Nowego Jeruzalem. Po typowo "apokaliptycznej" nocy następuje śmierć bohaterów, oni mogą być więc symbolem owych 144 tysięcy wybranych, którzy będą żyli "po czasie".
Ja rozumiem to właśnie w ten sposób. Ci, którzy osiągną przyszłe szczęście po oczyszczeniu świata.
W związku, że mam ten film w swojej prezentacji maturalnej, udało mi się znaleźć w bibliotece dwa teksty o tym filmie. Może się to komuś przydać i rozjaśnić sytuację :)
"Pod znakiem wersetu z Apokalipsy ("...i gdy Baranek złamał siódmą pieczęć, nastało w niebie milczenie, trwające pół godziny...") Bergman prezentuje pierwszy ze swoich wielkich dramatów, które rozważają istotę ludzkiego bytu na Ziemi przysłoniętej cieniem Boga. Film zostaje z aplauzem przyjęty w Cannes i utwierdza wielką renomę reżysera: ten moralitet, przybrany we wspaniałą formę plastyczną i imponujący wagą problematyki, zdaje się być jednym z ostatecznych dowodów na dojrzałość sztuki ekranowej. Niebawem okaże się wprawdzie, że Siódma pieczęć jest tylko dowodem akademickiego dostojeństwa kina lat pięćdziesiątych, niemniej pewna teatralność inscenizacyjna i pretensje do totalności filozoficznej nie podważają rangi dzieła: Bergman stworzył film wybitny, może właśnie dlatego, że bardzo osobisty.
Przedstawiona przezeń przypowieść, osadzona w stylizowanych realiach średniowiecznych, szekspirowsko zdobiona scenami komicznych spięć pomiędzy postaciami tła i sfotografowana we wspaniale akcentowanych pełną gamą czerni i bieli kadrach, relacjonuje dramatyczną partię szachów: partnerami są rycerz powracający z wyprawy krzyżowej i Śmierć, stawką - życie krzyżowca, który po stwierdzeniu bezcelowości dotychczasowych dokonań pragnie spełnić jeszcze jakiś naprawdę wartościowy uczynek, a ponadto nie chce opuszczać tego świata bez zdobycia odpowiedzi na nękające go pytanie o istnienie Boga i życia pozagrobowego jako sensu ziemskich zmagań człowieka. Rycerz nie potrafi się uwolnić od wiary, ale wątpi: w kraju szerzy się dżuma, ciągnących po drogach pokutników ogarnia szaleństwo, czarownice wędrują na stos, wokół można spotkać tylko ludzkie cierpienia i okrucieństwo. Czyż widać w tym rękę Istoty Najwyższej?
Okazuje się, że Śmierć również nic nie wie - lecz nie musi wiedzieć, jako że pełni tylko funkcję wykonawcze; podstępnie wydrze rycerzowi tajemnicę planu gry, poczeka na chwilę jego załamania, wykona matujące posuniecie i powiedzie go w świat ciemności wraz z żoną i towarzyszami; odejść z nimi będzie musiał także giermek, który dawno pozbył się nadziei, drwi z Boga i kieruje się sprawiedliwością ziemską. Są jednakże tacy, którzy - nie bez udziału rycerza - ujdą tańcowi Śmierci: to para naiwnych prostaczków, kuglarzy, mimo napotykanych trudów cieszą się swoim szczęściem, dzieckiem, słońcem na poziomkowej polanie; nie znają lęku istnienia, nie zostali wciągnięci w powszechną psychozę. Są oszczędzeni, bo sens życia odnaleźli we wzajemnej wspólnocie.
Wędrówka dwudziestowiecznie zachowującego się rycerza jest paralelą rozważań samego Bergmana: w okresie Siódmej pieczęci on również znajduje się pod ciśnieniem wartości, w których otoczeniu przebiegało jego dzieciństwo, którymi żył jego ojciec-pastor; podobnie jak rycerz, nie może uwolnić się od problemu Boga, choć we współczesnym świecie wojen totalnych i psychozy nuklearnej znajduje analogiczne zaprzeczenie porządku teistycznego. Polemika z chrystianizmem i filozofią Kierkegaarda - koncepcją rozpaczy jako tragicznego przywileju pozwalającego człowiekowi osiągnąć pełnię świadomości - zajmie jeszcze Bergmana w wielu następnych filmach; aż do Gości Wieczerzy Pańskiej, mimo zmian ustawienia akcentów, będzie znajdował wyjście w utożsamianiu Boga z miłością, ale odrzucić pierwiastka nadnaturalnego nie zdoła. Ostateczny kres jego "kina wertykalnego" przyniesie dopiero Milczenie."
"Ze wszystkich współczesnych filmowców jest Bergman tym, kogo najbardziej dręczą pytania ostateczne. "Kto, jak ja, wzrastał w rodzinie pastora - pisał o Siódmej pieczęci - ten szybko nauczył się zaglądać za kulisy życia i śmierci... Film ten jest alegorią na bardzo prosty temat: człowiek, jego wieczne poszukiwanie Boga i śmierć, jako jedyna pewność". Antonius Block wraca z wyprawy krzyżowej i zastaje swój kraj spustoszony przez epidemię. Nęka go niepewność niewiara: co jest poza śmiercią? Bóg? Nieśmiertelność? Jego koniuszy, sceptyczne dopełnienie Antoniusa, odpowiedź na podobne rozterki znajduje w ziemskich przyjemnościach. Czarno ubrany pustelnik proponuje rycerzowi partię szachów: to jego własna Śmierć, która godzi się odroczyć swój wyrok do końca partii, kontynuowanej codziennie wieczorem. Nieszczęsny, na pół wymarły kraj, wśród procesji biczowników i stosów trawiących młode czarownice, przemierza para kuglarzy, wizjoner Jof wraz z dobrą i czystą Mią. Wyśmiewani i poniżani pragną jednak swoimi przedstawieniami szerzyć wiarę w zwycięstwo życia nad śmiercią. Antonius, który przyszedł szukać Boga w konfesjonale, znajduje tam tylko Śmierć. Ale odpowiedzi na swe pytania nie znajduje: Śmierć także nic nie wie! Rycerz przegrywa partię i z orszakiem towarzyszących postaci zostanie o świecie uprowadzony przez Śmierć w ostatni taniec. Ale przedłużona partia szachów pozwoliła ocalić Jofa, Mię i ich dziecko.
Wpis z książki Płażewskiego pt: "Historia filmu dla każdego".
"Siódma pieczęć jest filmem złożonym i bogatym w znaczenia, których wartość leży nie tyle w odkryciach filozoficznych, ile w ich poetyckiej ewokacji. Obok Rycerza, poszukującego prawdy o wieczności, drugim bohaterem filmu jest Koniuszy, sceptyczny i doceniający przede wszystkim ziemskie pewności. I wreszcie jest Śmierć, grająca z Rycerzem w szachy o jego życie. Wielki heretyk ekranu nie pokazuje znalezienia Boga. Rycerzowi, który przyszedł się wyspowiadać każe w konfesjonale zobaczyć tylko Śmierć. Pytania Rycerza zawisają w powietrzu. Śmierć także nic nie wie! Umie jedynie poprowadzić osoby dramatu w ostatni taniec, zainscenizowany o świcie, w majestatycznym pejzażu. Ale przedłużona partia szachów pozwoliła na jeden wyjątek: od tańca śmierci ocaliła prostaczka Jofa i jego rodzinę, drogich sercu Bergmana kuglarzy, którzy mimo wszelkich poniżeń (także ulubiony wątek twórcy) zachowali ewangeliczną prostotę i radość życia."
Odpowiedź jest prosta. Kuglarze symbolizują życie. Życie przejawia się w każdym ich ruchu. Widać to już od początku. A gdzie jest życie , nie ma śmierci.
Myślę, że kluczem do zrozumienia dlaczego zostali ocaleni są wizje kuglarza. Jako jedyny wydaje się być człowiekiem niezachwianej wiary.
Cos w tym jest. On jedyny ma pewna moc dostrzegania tego, czego inni nie widza. To faktycznie czlowiek mocnej wiary.
Myślę, że kluczem do zrozumienia tego są wizje kuglarza. Wydawał się być człowiekiem niezachwianej wiary. Nigdy nie zwątpił w to, że to co widział, nie było omamami - w przeciwieństwie do innych, którzy zarzucali, że zmyśla i z niego się śmiali. Ocalono więc i jego rodzinę.
Myślę, że Bergman za pomocą wizji chciał widzom uzewnętrznić głęboką wiarę kuglarza. Ze wszystkich bohaterów sprawiał wrażenie tego, który Boga był najbliżej. Widzenie Marii z dzieciątkiem wskazywałoby, na jego głęboka wiarę. Nigdy się tych wizji nie wypierał, ani nigdy w nie nie zwątpił, chociaż zarzucano mu notorycznie kłamstwa i go wyśmiewano z tego powodu. Zatem nie wypierał się Boga.
Sorry, ale to forum jest poryte i po wejściu ponownie na ten topic powyższe moje wypowiedzi posty się nie wyświetlały. Niech administracja pozostawi jedynie tę wypowiedź, na którą właśnie odpowiadam